O skutkach wojny na Ukrainie Jacek Bartosiak rozmawiał z Piotrem Zychowiczem w odcinku „Historii Realnej” 11 lipca 2022 roku. Bartosiak postawił szereg pytań, na które odpowiedzi będzie próbował udzielić wraz z zespołem Strategy&Future w ramach „Lekcji z wojny na Ukrainie”. Jest to nowy projekt, który w swym założeniu ma zebrać bardzo konkretne informacje dotyczące tego, w jaki sposób Państwo Polskie może wykorzystać wiedzę o trwającej na Ukrainie wojnie do odpowiednich ruchów geopolitycznych w UE i na świecie, a także do pomysłu na reformę polskich sił zbrojnych.
Dr Bartosiak stawia fundamentalne, wydawać by się mogło, że trywialne pytania, na które jednak duża część środowiska eksperckiego, a nawet kierownictwa Państwa Polskiego, nie zdołała do tej pory udzielić odpowiedzi. „Kim chcemy być?”, „Do jakiej wojny się szykujemy?” – to tylko niektóre z nich. Jeszcze do nich wrócę, ponieważ z mojej perspektywy istotniejsze jest w tej chwili to, co dzieje się wokół samej osoby Jacka Bartosiaka – istotne dlatego, że pozytywne lub negatywne postrzeganie jego wysiłków może skutkować bardzo konkretnymi decyzjami, choćby w sferze reform wojskowych.
Doczekał się Pan Bartosiak dość licznego grona, które sceptycznie podchodzi do uniwersum „przepływów strategicznych”, „ruchów piwotalnych”, „lewarów” czy „stref nękania i śmierci”. Nie ma w tym nic dziwnego – każda działalność publiczna narażona jest na krytykę – bardziej lub mniej konstruktywną, jednak w tym przypadku poziom niezrozumienia dla pewnych koncepcji i dla szerszej optyki związanej z wojną, wydaje się być po prostu zatrważający.
O ile większość komentujących pod youtube’owym odcinkiem wypowiada się w sposób konstruktywny, o tyle na Twitterze wspomniane niezrozumienie jest wszechobecne. Wybrałem dwa dość reprezentatywne przykłady: pierwszy tweet świadczy o całkowitym niezrozumieniu tego, czym geopolityka jest w swej istocie. Komentującemu zdaje się, że Bartosiak nieustannie zmienia poglądy w trakcie rozmowy. Taki odbiór spowodowany jest zapewne tym, że podczas każdej debaty geopolitycznej analizuje się dziesiątki scenariuszy i patrzy na „niezliczone” możliwości, ruchy państw i podmiotów międzynarodowych, decyzje czy deklaracje. Słusznie komentujący samodzielnie podsumował to, o czym tu mowa – w zależności od tego, jak układa się sytuacja, podejmuje się różnorodne i wielorakie środki, aby w sposób symetryczny odpowiadać na zagrożenia. Mówiąc w skrócie – to nie Jacek Bartosiak zmienia zdanie co 5 minut, tylko co 5 minut następuje dyskusja o innym scenariuszu dla Polski – i scenariusz ten związany może być z szeregiem elementów: wojskiem i bronią, relacjami z Ukrainą po wojnie, rozszerzaniem NATO, przerywaniem łańcuchów dostaw, cenami surowców, stosunkami pomiędzy państwami UE itd.
Drugi tweet jest w swoim wydźwięku o wiele bardziej szkodliwy, choć mianownik obu wypowiedzi jest tak naprawdę identyczny. W drugim przypadku komentujący zarzuca Bartosiakowi ubogi/zredukowany obraz świata. Otóż geopolityka nie jest żadnym obrazem świata, państwa nie mają sumień, a rządy nie kierują się miłością i współczuciem. Dlatego też nie jest to bynajmniej żadna redukcja, a trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Komentujący z pewnością zapomniał, że nie uczestniczy w naukach małżeńskich ani w terapii dla par.
Geopolityka jest pewnym wycinkiem rzeczywistości (zresztą niezwykle istotnym) – nie odzwierciedla wszystkiego, co przytrafia nam się w życiu; nie istnieje po to, aby z miłością mówić nam o cudzie narodzin ani tym bardziej nie używa się jej, chcąc dowiedzieć się, jak poklepać bratni naród po plecach. W najprostszym ujęciu geopolityka zajmuje się wpływem warunków geograficznych państw na całe spektrum zjawisk politycznych i gospodarczych. Geografia w tym zestawieniu symbolizuje nam ogromną przestrzeń Eurazji, w której nieustannie dochodzi do konfliktów interesów. Jedni mają surowce, inni nie. Ktoś jest bardziej innowacyjny, a ktoś inny stanowi peryferia kontynentu i nie nadąża technologicznie – staje się więc od kogoś zależny w tym względzie. Tysiące powiązań tworzą sieć, w której rzeczywiście „wdzięczność nie jest żadną walutą”. A jeśli nawet uznamy wdzięczność za walutę, to z pewnością będzie to śmieciowy rubel – czy nam się to podoba, czy nie.
Polecam obejrzenie całego odcinka „Historii Realnej” z Jackiem Bartosiakiem: